Znam ludzi, którzy są ideałami…oczywiście w ich opinii i mniemaniu, bo ja mogłabym dużo im zarzucić. Każdy z nas ma dwa oblicza…
Zacznijmy od tego, że ja do ideałów się nie zaliczam. Mam więcej wad niż zalet i jestem tego świadoma. Największą moją niedoskonałością jest to, że nie potrafię ukrywać uczuć. Jeśli jestem zła, to wszyscy widzą, że jestem zła 😦 Jeśli jestem szczęśliwa,całe otoczenie to odczuje 🙂 Jeśli do kogoś „coś” mam, to chociaż bym chciała to zatuszować, to nie da rady. To widać i słychać. Nie potrafię udawać, że wszystko jest ok, jeśli nie jest. Nie potrafię w oczy się uśmiechać i klepać po plecach, a gdy się odwrócę to wsadzić im nóż.
Kilka lat temu miałam spięcia z osobą z najbliższego otoczenia. Od samego początku nie przypadłyśmy sobie do gustu. Jakoś tak się nie trawiłyśmy…Ona chyba czerpała radość i satysfakcję z tego, że na jej widok oblewałam się zimnym potem i to dosłownie. Bardzo lubiła nas uszczęśliwiać swoją osobą i często wpadała w odwiedziny. Po prostu byłam prze szczęśliwa, gdy Ona w moim własnym domu mnie obrażała (oczywiście z uśmiechem na ustach), pouczała mnie w kwestii opieki nad dziećmi ( bo ja jestem nieodpowiedzialną kretynką i nic nie umiem) i jak przystało na prawdziwą „matkę polkę” zawsze musiała mi coś wytknąć. Męczyła mnie strasznie jej osoba , była jak energetyczny wampir, który wysysa za mnie wszystkie pozytywne uczucia i emocje pozostawiając w stanie totalnej rezygnacji.
Wyobraźcie sobie, że Ona potrafiła zawsze tak odwrócić kota ogonem, że to ja byłam ta zła, co to zawsze ma problem, obraża się lub unika z nią kontaktu, a Ona biedna nie wie dlaczego…? Przecież On chce mojego dobra… I jakby nigdy nic, ze swoim uroczym uśmiechem udaje, że jest wszystko ok i cierpliwie znosi moje chimery. Taka była wyrozumiała… anioł nie kobieta.
To trwało kilka lat. Tak nawarstwiła się moja złość na Nią i tyle nazbierało się niedopowiedzianych i niewyjaśnionych sytuacji, że ja po prostu nie dałam rady. Nie mogłam spać, wszystkie moje myśli krążyło wokół Niej – tego co powiedziała, co zrobiła lub czego nie zrobiła. Najzwyczajniej w świecie zaczęłam fiksować. Doszło do tego, że Ona wychodziła za drzwi, a ja dostawałam białej gorączki. Stwierdziłam, że dłużej już nie wytrzymam i poszłam do psychologa.
Jedna wizyta zdziałała cuda. Okazało się, że jestem za grzeczna i nie wymagałam leczenia, bo ze mną było wszystko w porządku. Jako terapię zalecił mi całkowite odcięcie się od tej osoby. Nie mogłam tak od razu wyeliminować Jej ze swojego życia, to trochę potrwało, ale się udało. Odzyskałam spokój, pewność siebie i jestem szczęśliwa, że nie muszę już Jej oglądać.
Najbardziej nie mogłam przetrawić tego, że to była bardzo wierząca osoba. Jakby mogła, to by krzyżem leżała przed ołtarzem i na kolanach poszłaby do Częstochowy. Zawsze okazywała swoją wiarę i się z nią obnosiła. I nie mogłam tego pojąć, jak taka bogobojna kobieta, może być tak dwulicowa (za plecami jechała po mnie równo), taka złośliwa i jak może niszczyć drugiego człowieka ,tylko dlatego, że byłam cicha, spokojna i nie umiałam odpyskować…
Teraz, nie wiem czy zostawiłabym na Niej choć jedną suchą nitkę. Życie jest najlepszym nauczycielem, a ja potrzebowałam lat, by nauczyć się żyć.
Znam rowniez taka osobe ktora jest taka wierzaca a z drugiej strony jakby mogla to by utopila w lyzce wody, jest wredna skapa i fałszywa ze brak slow. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że każdy z nas ma przynajmniej jedną taką osobę, do rany przyłóż, a jak przyłożysz to gangreny się nabawisz…
PolubieniePolubienie
Ja też takie znam. Wiem również, że i druga strona też nie jest bez winy. Ot trafia kosa na kamień i stąd zgrzyt
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadzam się z Panem. Ja aniołem nie jestem i nigdy nie byłam, jednak liczę się z uczuciami innych. Moim mottem życiowym jest: „Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe” i tego staram się trzymać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba